MIKOŁÓW, 01.06.2010: Spotkanie autorskie z Tatjaną Jamnik i Iztokiem Osojnikiem

2010-04-27 08:06

Instytut Mikołowski

 

 

 

zaprasza na spotkanie

 

poetyckie z

 

 

Tatjaną Jamnik

(Słowenia)

i

Iztokiem Osojnikiem

(Słowenia)

 

 

zorganizowane w ramach

 

festiwalu kultury słoweńskiej

 

Złota Łódź

(Kraków, maj-czerwiec 2010)

 

Prowadzenie:

Maciej Melecki

 

1. 06. 2010

(wtorek)

godz. 18

 

 

 

Instytut Mikołowski

ul. Jana Pawła II 8/ 5

43-190 Mikołów

www.instytutmikolowski.pl

 

 

 

 

TATJANA T. JAMNIK - Poetka, pisarka, tłumaczka. Skończyła studia filologii słoweńskiej na Uniwersytecie w Lublanie, jej głównym zainteresowaniem naukowym jest lingwistyka kognitywna. Uczy języka słoweńskiego jako obcego, tłumaczy literaturę piękną oraz redaguje książki dla różnych wydawnictw słoweńskich. Wydała tomik poetycki Brez (Bez, 2009). Pisze poezje i krótką prozę, którą publikuje w słoweńskich oraz zagranicznych czasopismach literackich, antologiach i tomach literackich. Tłumaczy z języka czeskiego (Berková, Urban, Brycz, Fuks) i polskiego (Wiedemann, Masłowska, Witkowski). Mieszka w Lublanie i Krakowie.


Tatjana JAMNIK

z każdym dniem jesteś dalej (fragemnt)

I

z każdym dniem jesteś dalej.
myślałam, że będzie jak zejście
            po osypujących się piargach.
że zimny wiatr będzie smagał po twarzy
i że w uszach będzie brzmiało
            bębnienie lawin ziemskich
               od wstrząsu, wstrząsów.

gdy cięłam, by odciąć,
rozdarła się kurtyna,
            całkowicie, od góry do dołu,
nie we mnie, lecz obok mnie.
mnie nic nie bolało.

mnie nic nie boli,
a boleć musi powietrze, które falami
            uderza o ścianę.
               morze
            wyschło. życie
zabrnęło pod warstwy wyschniętego morskiego
dna.
      do dna.

myślałam, że będzie jak zejście
            po osypujących się piargach
a jest
      miękko
            gładko
                  jakby uniosła ją cicha woda.

z każdym dniem jest dalej.

 

Przekład Karolina Bucka

 

 

 

 

 

 

IZTOK OSOJNIK - słoweński poeta, pisarz, eseista, tłumacz, artysta, przewodnik wycieczek, animator kultury, alpinista. Urodził się 27 lipca 1951 roku w Lublanie. Zawody, które wykonywał, pozwoliły mu podróżować po całym świecie. Rewolucjonista, muzyk rokowy opozycjonista, w młodości dyktator trendów, założyciel przewrotnych ruchów: Garbage art oraz Sous-realizm, dziś jest wciąż niezależnym umysłem, przecierającym własne artystyczne ścieżki. Ukończył literaturę porównawczą na Uniwersytecie w Lublanie (1977), podyplomowo studiował na Uniwersytecie Gadai w Osace w Japonii (1980-82), obecnie kończy studia doktoranckie na Uniwersytecie Koper w Słowenii. Od 1999 r. do 2004 r. pełnił funkcję dyrektora międzynarodowego festiwalu literackiego Vilenica, udało mu się podnieść rangę tego wydarzenia do jednego z największych europejskich festiwali literackich. Jest współ-fundatorem galerii Equrna w Lublanie oraz dwóch  znanych słoweńskich festiwali literackich: Tercety w Trnovo (Lublana) i  Rozmowy literackie w Willi Herberstein (Velenje). Wspólnie z tłumaczką Aną Jelnikar organizuje międzynarodowe poetyckie warsztaty translatorskie pt. Złota łódź (Zlata ladja). W 2008 r. był dyrektorem artystycznym festiwalu Most słowiański w Lublanie. Jest również członkiem rady naczelnej chorwackiego czasopisma „Tvrđa” (Zagrzeb).

Dotychczas opublikował 26 tomików poezji, 4 powieści i 3 tomy esejów na temat literatury, antropologii i filozofii. Jego wiersze i eseje zostały przetłumaczone na 20 języków. Otrzymał liczne słoweńskie i międzynarodowe nagrody literackie.

Mieszka w Lublanie.

 

Wiersze w polskim tłumaczeniu:

https://pobocza.pl/pob25/iosojnik.html

 

 

Iztok OSOJNIK

 

 

 

GWIAZDY

 

Nad nim lśni sklepienie nieba,

kiedy ptak ćwierknie Polaris

starcu z oczu nagle zniknie,

w przejrzystym niebie zawiśnie.

 

Gregor Strniša, Mapa

 

 

Gwiazdy mieszkają na górze,

ale rzeczy zdarzają się na dole,

miasto jest dnem wszechświata.

 

Gwiazdy obojętnego dystansu.

Jasne. Kogo interesuje czapka bejsbolowa, którą

wiatr podbijał na głównej ulicy Bagdadu. Kanion, który został

zaorany przez bomby kasetowe, teraz wygląda inaczej niż w 1975 roku,

o trzeciej nad ranem w krysztale ciszy z balkonu na siódmym

piętrze. Nad żółtą ulicą

ciasnoty i zapuszczenia.

Na górze gwiazdy pruły niebo.

Dziś robią to bombowce.

 

Gwiazdy w czarnej głębinie nad głową,

zimowa noc nad rozświetlonym miastem.

Śmierć cały kram wyczyści,

nic nie warta w porównaniu z wielką

falą gama świateł z opadłej gwiezdnej igły magnetycznej

uderzającej o brzeg planety, na której jest moje miasto

napiętnowane moją wrażliwą duszą. Kant i ja,

zwyczajnie powiedziane, nikt, który nauczyłem się z tym żyć.

Nie wystarczy być różą, która kwitnie lub pszczołą,

która w ultrafioletowym świetle odwilży w lutym

zgłodniale obserwuje mądrego pszczelarza.

Hej, jałowe myśli i etyka człowieka, który tworzy,

żywe lody w lewej połowie mózgu,

gwiazdami z góry związany jak ślepiec na trawniku

przy rzece zielonego błota, którą monsun zostawił na lodzie,

podobnie jak człowieka przy maszynie do pisania

zostawi na lodzie sito złego nastroju,

ryś bez manier w sklepiku z porcelaną,

ktoś, „un autre”,

gwiazdy nad lodowym urwiskiem,

gdy Iztok zmarł w cierpliwej, niekończącej się nocy

naturalnej grozy, która do nas dołączyła na

lodowej stromiźnie pod zerem,

na górze w czarnej głębinie jaśniał Orion…

Pas Oriona osiedlił nas z żarem

dziewięćdziesiąt pięć kilo kuleje po wszechświecie jak skaczący krasnoludek…

 

 

 

Przekład Marcin Warmuz